Klęska Macrona, sukces centroprawicy i prawicy

Dodano:
Emmanuel Macron Źródło: Newspix.pl / ABACA
Dziś zamieszczam mój tekst później niż zwykle, bo czekałem aż spłyną wyniki wyborów lokalnych we Francji. Warto je poddać dokładnej analizie, bo przecież w przyszłym roku odbędą się nad Sekwaną wybory prezydenckie. A to już nie jest wewnętrzną sprawą Francji, bo bądź co bądź, państwo to jest „numerem 2” w całej Unii Europejskiej. Implikacje wyborów do Pałacu Elizejskiego są więc znacznie szersze, ponadkrajowe.

Francuzi pokazali, że politykę mają w nosie. Ponad 2/3 obywateli Francji wybory zbojkotowało! Ale ci, co poszli, dali totalne wotum nieufności prezydentowi Macronowi i jego partii. Na formacje kontrowersyjnego prezydenta głosował ledwie co dziesiąty Francuz! Wybory zdecydowanie wygrała bardzo zróżnicowana opozycja. O największym sukcesie może mówić centroprawica – polityczne dzieci generała de Gaulle’a. Uzyskali oni ponad 1/4 głosów. Blisko 1/5 uzyskało Zgromadzenie Narodowe Marine Le Pen. Podobny wynik dostali też socjaliści, którzy wrócili do gry po klęsce w wyborach prezydenckich i parlamentarnych.

Oczywiście wybory departamentalne i regionalne rządza się swoimi prawami: wyborcy głosują na ludzi, którzy często są już u władzy na poziomie lokalnym, a nierzadko są to formacje, którym nie wiedzie się na forum ogólnofrancuskim (Partia Socjalistyczna i centroprawicowi Republikanie).

Rzecz w tym, że Macron nie ma żadnych niemal przyczółków w lokalnej Francji i po raz kolejny Francuzi spektakularnie to potwierdzili.

To, że parta Le Pen, kontrolująca bardzo niewielką liczbę francuskich samorządów, co jest efektem ordynacji wyborczej, która promuje antyprawicowy „cordon sanitaire” („kordon sanitarny”) – uzyskała jednak blisko dwa razy lepszy wynik niż La République En Marche i MODEM Macrona, jest zwiastunem ostrej, bezpośredniej walki w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Na ostateczne wyniki będziemy musieli poczekać do przyszłej niedzieli, kiedy odbędzie się druga tura.

Jedno jest pewne: przeżywające wielki kryzys tradycyjne partie, rządzące Francją na przemian od II wojny światowej – czyli spadkobiercy de Gaulle’a i socjaliści, którzy wydawało się, że podzielą los tradycyjnych partii we Włoszech czyli znikną całkowicie ze sceny politycznej – odrodzili się jak Feniks z popiołów.

Ba, Republikanie z de Gaullem na sztandarze powiększyli – to już wiadomo – zakres realnej władzy. Macron zaś wyraźnie osłabł.

Co więcej, pokazał, że nawet Francuzi, którzy głosują na niego na prezydenta i na jego formację do parlamentu nie chcą mieć z nim nic wspólnego, gdy chodzi o samorządy lokalne…

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...